środa, 26 października 2011

Fidel C. de Izquierdas: Geniokracja

Kościół katolicki jest bardzo wdzięczną instytucją, jeśli chodzi o zdobycie rozgłosu. Nie masz tematu – wal w kler. Wiem, próbowałem już dwa razy. Metodę zastosował też nie tak dawno Paco, medialna świnia. Chociaż ciężko stwierdzić, po co. Ten człowiek mógłby wrzucić na bloga link do pustej strony, a i tak osiągnąłby większą popularność niż cała reszta redakcji razem wzięta.

Tymczasem jest tyle innych znacznie bardziej interesujących religii niż wielokrotnie już pożarty i przetrawiony katolicyzm. Ot choćby taka mało inteligentna teoria inteligentnego projektu, jak raelianizm. Pewien francuski kabareciarz, co jest zresztą znaczące, Claude Maurice Marcel Vorilhon poinformował kiedyś ludzkość, że przybysze z kosmosu, którzy stworzyli życie na Ziemi, przylecieli się z nim zobaczyć. I w czasie pogawędki wytłumaczyli mu, jak to się wszystko tak naprawdę zaczęło…

A zaczęło się dawno, dawno temu, za niezliczoną liczbą galaktyk i mgławic kosmicznych, kiedy to cywilizacja Elohim z nudów zaczęła eksperymentować i klonować co popadnie, a potem nawet tworzyć życie od podstaw. Że niektórym wydawało się to niebezpieczne, badania postanowiono kontynuować na jakimś Wielkim Zadupiu Wszechświata, czyli na Ziemi. Tak powstał człowiek.

Grup badaczy było kilka, a co grupa to osobny projekt. Projekty te porównywano na specjalnych konkursach. Większość wygrali Żydzi. Stąd ich przeświadczenie, że są narodem wybranym. Tylko nie wybranym przez Boga, a przez kosmiczne jury w międzygalaktycznym odpowiedniku programu „Mam Talent”.

A potem już się potoczyło. Ludzie wymknęli się spod kontroli, więc ich zbombardowano atomowym deszczem. Dobrze, że Noe na czas zdążył ewakuować po komórce każdej formy życia i uciec na orbitę. Dzięki temu mógł wrócić i odbudować cały ekosystem. Za to zupełnie niepotrzebnie niektórzy zaczęli później myśleć o zemście i gromadzić tajną broń w Sodomie i Gomorze.

W starożytnej historii Elohim ukazywali się wielokrotnie. Kiedy Jozue oblegał Jerycho, przybył mu z pomocą jakiś kosmiczny doradca wojenny, który skruszył mury przy pomocy skomplikowanego instrumentu strzelającego skoncentrowanymi falami ultradźwiękowymi kruszącymi beton, czyli tzw. trąby. Samson kontaktował się z nimi przy pomocy włosów. Włosy są bowiem naturalnymi antenkami pozwalającymi wysyłać myśli na odległość. Telepatia. Przecież to dlatego wśród późniejszych geniuszy (dodajmy do tego, że najczęściej żydowskich, bo Żyd to najsprawniejsza wersja człowieka) tylu ludzi nosiło długie włosy i bujny zarost. Nie trzeba chyba dodawać, że Jezus też był z nimi w stałym kontakcie. Oraz, że został przeszkolony „między innymi, w posługiwaniu się darem przekonywania, dzięki pewnej formie grupowej hipnozy telepatycznej” (cyt. z Claude Vorilhon „Raël”, Przekaz dany mi przez przybyszów z kosmosu).

Przy tym wszystkim raelianie mają swoje plusy. Na przykład zachęcają do zdrowego trybu życia, czyli niepicia i niepalenia. To jeszcze nie jest ten plus, ale do niego prowadzi. Bo robią to nie bez powodu. Tylko po to, żeby utrzymać swoje ciała w jak najlepszej kondycji. A to znowu po to, żeby móc się bzykać bez opamiętania. Bo przyjemność osiągana drogą fizyczną jest według nich podstawowym celem egzystencji.

Więcej, oni mają swoje postulaty polityczne. Chcą wprowadzić cenzus inteligencji. Rael, ich przywódca, dokładnie to wyliczył. Do rządu mają pójść ci, których IQ wynosi 50% powyżej przeciętnej. Podobnie czynne prawo wyborcze pozostawione ma być tym, którzy przekraczają średnią o 10%. Ma to pozwolić na stworzenie ustroju opartego na geniuszu, czyli geniokrację.

Jest coś wzruszającego w fakcie, jak bardzo niektórzy dążą do odsunięcia samych siebie od władzy.

1 komentarz:

  1. wrzucam link do pustej strony! http://img641.imageshack.us/img641/6435/blankpage.jpg
    miejmy nadzieję, że będzie mega dużo wejść!

    Paco

    OdpowiedzUsuń