piątek, 21 października 2011

Julio del Torro: Marzenie, które się spełni

Marzy mi się wódka w śniegu.
Chłodniejsze dni wywołują zmysłową antycypację zimy. Zimniejszy podmuch powietrza przy wyjściu z ciepłego budynku, albo mokra i ciężka mgła podczas nocnego spaceru po fajki na stację benzynową sprawiają, że czuję nadchodzące miesiące mrozu. Kiedy byłem mały podobnym odczuciom towarzyszyło wyobrażenie pensjonatu w górach, do którego jeździłem z rodziną na ferie. Obecnie wyobrażam sobie swoją brzydką, zmarzniętą, roześmianą twarz i jeszcze radośniejsze ciepło wewnątrz ciała, gdy brodzę narąbany przez zaspy. Albowiem jest coś pięknego w śnieżnym pijaństwie.
Tak więc z Paco Hayą Rodriquezem mamy już rzetelnie zaplanowany dzień, w który spadnie pierwszy śnieg. Posiedzimy w pracy do wczesnego południa... czy raczej do południa samego w sobie, czyli godziny dwunastej. Wtedy to grzecznie wypieprzymy do najbliższego sklepu, a stamtąd udamy się na spacer – z Kinowej, przez osiedle Majdańska, pod stację benzynową na Rawarze. W drodze zrobimy jedną flaszkę, na Rawarze – pod kładką – drugą, a następnie wsiądziemy w taryfy i odjedziemy w dal. Będzie to dokładne powtórzenie ubiegłego Sylwestra. Tak, w przeciwieństwie do większości znanych mi osób byliśmy w Sylwestra w pracy. I tak, w przeciwieństwie do tychże, o 14 byliśmy już słodko zrobieni.
Pozostając w klimacie przeciwieństw – w przeciwieństwie do większości społeczeństwa pierwszego śniegu nie przywitamy siarczystym „kurwa!”, a jeżeli nawet, będzie to najradośniejsza „kurwa” na świecie – taka, która po prostu lubi się pierdolić – gdyż zwiastować będzie marzenie, które się spełni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz