niedziela, 30 października 2011

Catalina Jimenez: cukierek albo psikus

Że się w Polsce już wydrąża dynie i wiesza w oknach albo stawia przed drzwiami to wiedziałam. Że się urządza bale przebierańców, na które należy przyjść w przebraniu potwora, trupa albo szkieletu, to też wiedziałam. Ale że już i u nas dzieci chodzą po domach i zbierają cukierki, to mnie zaskoczyło. Mamy już w Polsce prawdziwy amerykański Halloween! No proszę.
W odróżnieniu od Paco, nigdy się nie jarałam Stanami, jasne, chciałabym zobaczyć Manhattan, ale bez przesady. Ich kultura, delikatnie mówiąc, nie powala głębią intelektu. Nie lubię ich za te wszystkie okupacje prowadzone pod pozorem wprowadzania jednego słusznego ustroju. I za to, że uważają się za pępek świata. Poza tym są grubi, bo do wszystkiego pchają sztuczną soję. Jestem pewna, że do owoców i warzyw też. Fu.
Ale podoba mi się Halloween. Jasne, jest badziewne i kiczowate, ale jest radosne. I to musi być fajna zabawa dla dzieciaków. Kościół katolicki oczywiście piętnuje Halloween, jako zwyczaj pogański i "zagrożenie dla duszy". Błagam, choinka na święta to też zwyczaj pogański. Co więcej, sam termin obchodzenia świąt Bożego Narodzenia - 25 grudnia był dniem narodzin boga Mitry. Poza tym, skoro, wg wiary chrześcijańskiej, bliscy są w niebie, bo przecież byli dobrymi ludźmi (a dobry chrześcijanin nie myśli o bliskich inaczej), za których w dodatku modlono się po śmierci (bo przecież dobry chrześcijanin modli się za zmarłych), no to chyba powód do radości, że są w niebie ze stwórcą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz