sobota, 22 października 2011

Alejandro Veraç: Dzień dobry!

Leniwy sobotni poranek. Jeszcze się do końca nie obudziliście po gorączce piątkowej nocy. Jeszcze wam się nic nie chce. Z całą pewnością nic nie musicie. Coś jednak burzy harmonię. Odpalacie kompa. Wyglądacie za okno. Zerkacie w gazetę. Znikąd pomocy. Jakaś niesprecyzowana myśl nie daje wam spokoju, rozbija się po łepetynie. Co wam bezpowrotnie odbiera możliwość pełnego delektowania się tą chwilą? I nagle już wiecie! Brakuje wyzwalacza endorfiny. W sobotę rano są tylko dwa. Podwójne espresso z czterdziestką amaretto albo mój ulubiony Egg-Nog: jedna część whisky, jedna część Kahlúa, trzy części mleka i żółtko, wszystko mocno wstrząśnięte z lodem, a po przelaniu do szklanki posypane świeżo startą gałką muszkatołową. Dopiero teraz można się całkowicie zanurzyć w słodkim nieróbstwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz