czwartek, 10 listopada 2011

Rodolfo Bardonado: Kebab na cienkim z whisky

- Kto pije?! – krzyknął gość w skórze, kiedy wraz z Bartolomeo zamawialiśmy kebab – byliśmy już lekko wcięci.
- A jest jakaś okazja? – zagadnął Bartolomeo.
- Właśnie wyszedłem na wolność – powiedział gość w skórze szerokim gestem wręczając memu koledze butelkę 12-letniej whisky.
- No to w takim razie nie odmówię – ucieszył się Bartolomeo i tak się zaczęło…

Spędziliśmy sporo czasu jedząc z nowym kumplem kebsa i pociągając z flaszki. Bartolomeo jedynie przerywał opowieść szybkimi wstawkami typu:
- Siedem lat przesiedziałeś?! Miałeś kiepskiego papugę. Ja jestem papuga. Do mnie dzwoń jakby co.
Albo:
- Najważniejsze, że się trzymałeś i nie wtopiłeś kumpli.
Albo:
- Chuj z tym, że jest z Ukrainy, jeśli tyle z tobą wytrzymała, to to jest piękne, to jest ważne, taka kobieta to skarb.
Albo:
- Skoro mówisz, że pociąłeś tych dwóch typów w obronie koniecznej, to na pewno miałeś do tego prawo.

Ja po pewnym czasie zmyłem się licząc, że i Bartolomeo pójdzie ze mną, ten jednak został. Po kilkunastu minutach wróciłem w te same okolice, bo jak się okazało w pijackiej gorączce zapomniałem, że kiedy jeszcze piłem miałem ze sobą plecak. Przyjaciel barman zadzwonił, więc poszedłem go odebrać. Bartolomeo dalej siedział w kebabianym ogródku i słuchał – widziałem go przechodząc drugą stroną ulicy.

W domu zacząłem opowiadać dziewczynie o tej niecodziennej przygodzie. A że była też akurat moja mama, to po chwili obie wsiadły na mnie: Jak mogłeś zostawić kogoś tak nieodpowiedzialnego jak Bartolomeo w takiej sytuacji i to przy jego słabej głowie!
Niby racja, Bartolomeo upija się szybko i mógłby niejedno opowiedzieć o miejscach, w których spał, jak wycieraczka sąsiada, czy okolice drzwi do bloku (zapomniał kodu do drzwi).

Zadzwoniłem sprawdzając jak się trzyma. Zgodnie z zasadami konspiracji odpowiadał półsłówkami. Niebawem był już u mnie w domu i sączył kolejną szklaneczkę whisky, przy okazji przegrywając w FIFĘ. Potem jeszcze potarzał się po podłodze usiłując zebrać się do wyjścia i goniąc węża poszedł do domu.

1 komentarz:

  1. Tak było! Byłem tam! Nic nie pamiętam.

    ~Bartolomeo

    OdpowiedzUsuń