środa, 23 listopada 2011

Margarita Sáenz Nevarez: Case study: niezobowiązująca znajomość

"Ty mała zdziro" napisała do mnie kumpela, kiedy powiadomiłam ją o fakcie poderwania pewnego młodego człowieka. Chłopiec lat 18 o przeapetycznych ustach, po prostu nie mogłam powiedzieć nie. Rzadko się zdarza, żebym spotkała faceta, z którym chciałabym pójść do łóżka w tej samej sekundzie kiedy wymienimy spojrzenia i uśmiechy. A już zwłaszcza, że preferuję starszych. No ale wyjątki bywają, co tu kryć.

Wszystko od początku szło łatwo, o numer telefonu poprosił mnie w pierwszych 3 minutach rozmowy, po 3 minutach od pożegnania wysłał pierwszego smsa. Podczas pierwszego spotkania całował i dotykał obłędnie, trzymał mnie za rękę i obejmował. Trochę się przestraszyłam, że się zakocha, a to miał być raczej niezobowiązujący romans, ale niedługo potem rozwiał moje wątpliwości pisząc: "ale od razu sobie powiedzmy, że to relacja oparta na seksie, ok?" Oczywiście, przecież nie będę wiązać się z maturzystą. Co prawda ten sms wybił mnie lekko z błogiego stanu zauroczenia chłopcem, bo mimo że wiadomo o co chodzi, to jednak przyjemniej jest pozostawić pewną dozę romantyzmu w każdym układzie. No ale, skoro wszystko było już jasne, to uznałam, że nie ma co bawić się w jakieś niedopowiedzenia i inne tego typu historie, więc wymieniając co dosadniejsze wiadomości zbliżaliśmy się do dnia, kiedy miał być już tylko czysty seks... Aż tu nagle niespodzianka. Mój 18latek pisze, że przemyślał wszystko i doszedł do wniosku, że relacja jaką stworzyliśmy kompletnie mu nie pasuje, że nie jest w stanie prowadzić relacji tylko dla seksu. I chuj. A raczej jego brak. Faceci odczuwają ból jeśli po długich pieszczotach nie szczytują. To ja chyba poczułam podobnie nie mogąc rozładować napięcia wzbierającego we mnie od kilku dni.

Jaki morał z tej historii? Ano taki, że młodzi chłopcy są chyba delikatniejsi niż kiedyś, zgrywają takich, co lubią dominować, a potem okazuje się, że tak naprawdę marzą o wielkiej miłości. Natomiast drugi morał powinien być przestrogą dla wszystkich dziewczyn. Wygląda na to, że w nawet najbardziej oczywistej sytuacji nie możemy jasno powiedzieć, że mamy ochotę na seks. Panowie chyba nadal nie są w stanie zaakceptować równouprawnienia w wyrażaniu naszych potrzeb, nie wspominając już o tym, że miałybyśmy przejąć inicjatywę. Potwierdziło się to w przypadku kolejnego faceta i wyjaśniło dezercję jednego z poprzednich (to nie byli małolaci), ale to już inna historia...

ps. I pamiętajmy, że nie należy szczerze wyjawiać liczby partnerów, bo faceci nie są gotowi, by usłyszeć prawdę:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,129841757,129841757,Byli_partnerzy_co_sadzicie_.html

2 komentarze:

  1. http://www.youtube.com/watch?v=94wGndbOIPk&feature=related (odnośnie post scriptum;)

    OdpowiedzUsuń
  2. albo morał trzeci..lepszą trafił:p

    OdpowiedzUsuń