wtorek, 21 czerwca 2011

Paco Haya Rodriquez: Mała czarna

Gdy w połowie lat 90-tych zawiązywał się zespół Deaf Spoint nikt nie wróżył temu projektowi czegokolowiek, od sukcesu zaczynając. Na szczęście los tych pięciu chłopaków potoczył się całkiem obiecującym torem. Mieli na koncie kilka fajnych koncertów w tym przed Flapjackiem i Acid Drinkers, a jak wiadomo, wtedy granie przed takimi kapelami nie było proste do ustawienia.
Tak czy inaczej droga sukcesu, mimo że kręta, była na wyciągniecie ręki.

No właśnie. Dzisiaj, poza plikami mp3 Deaf Spoint nie istnieje. Projekt był dobry, a każda próba okraszona jabolem. Przecież wszyscy wiedzą, że na sucho słabo się gra.
Minęło parę lat. Muzycy z DS grali lub grają w różnych projektach i nikt nie myślał o reaktywacji, aż tu nagle światło pojawia się w tunelu. Po reaktywacji Tuff Enuff wszystko jest możliwe.

Jako niestrudzony wokalista Deaf Spoint jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkie teksty i chętnie je wykrzyczeć. Dawno nie stałem na scenie.
2004 rok wniósł w moje życie kilka prób, po których nic nie wyszło, więc wegetacja ma trwała aż do kwietnia 2011, który to żyły moje wypełnił nową siłą i pomysłami na riffy.
W lipcu będziemy mieli zrobionych kilka numerów. Trzeba będzie odpalić profil kapeli na myspace i innych facebookach i zacząć w końcu grać!
Mała czarna + gazeta + telewizor po pracy jest dla zramolałych tandeciaży!

A Deaf Spoint to fajny projekt był. Przed Państwem GRINDER: http://w251.wrzuta.pl/audio/4VFhVBKFb9a/deaf_spoint_-_grinder

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz