środa, 15 czerwca 2011

Fidel C. de Izquierdas: Dziadek Heniek z Włocławka

Po dwóch tygodniach w Trójmieście na blogu mogłem napisać o wielu rzeczach. Chociażby o imprezie w akademiku Uniwersytetu Gdańskiego, na którą dostaliśmy się przez okno i na której autentycznie bawiono się słuchając takich hitów jak „Jesteś szalona”. Popełniłem tam strategiczny błąd i nie piłem. Wystarczająco dużo. Efekt: z kamerą wśród zwierząt. Mogłem też napisać o egzaminie na sternika jachtowego, który z powodu trywialnego splotu absurdalnych okoliczności był prostszy niż na żeglarza. Piętnaście pytań na trzech skserowanych kartkach, jakimś sposobem ponumerowanych od 1 do 20. Niektóre z nich testowe. Trzy odpowiedzi do wyboru. W jednym przypadku tylko dwie, bo dwie odpowiedzi pokrywały się słowo w słowo. No i część praktyczna. Powinna się składać z podejścia na żaglach do człowieka za burtą, podejścia na żaglach do boi i podejścia na żaglach i silniku do kei.
- Dobra – powiedział egzaminator mający jednoosobowo reprezentować czteroosobową komisję – żagle sobie odpuścimy. Kto pierwszy do silnika?

Mogłem o tym wszystkim napisać. Ale potem pojechałem do dziadka na wódkę.

To dziadek sprawił, że w ogóle ponownie zacząłem ją pić. Przestałem w wieku siedemnastu lat, po spektakularnym nadużyciu trunku na pewnym weselu, na którym miałem reprezentować ojca i firmę. W swoim postanowieniu wytrwałem cztery lata, do momentu siedemdziesiątych piątych urodzin dziadka Heńka. Siedzieliśmy wtedy u niego w kilka osób. Trzech wnuczków, z których dwóch przyprowadziło swoje ówczesne dziewczyny, on i jego aktualna kobieta, pierwsza miłość jego życia, z którą z niewiadomych powodów się nie pobrał za młodu, i którą ponownie spotkał przez przypadek na ulicy pół roku po pogrzebie babci.
- To co panowie – zaczął solenizant – napijecie się ze mną wódeczki, prawda? A dla pań co? Może winko?
Panie skrzywiły się z niesmakiem.
- To może my też wódeczki – zaproponowały.
I wtedy wtrąciłem się ja.
- Dziadek – odezwałem się nieśmiało – to może ja tego winka bym się napił.
- Co ty, Kubuś! – krzyknął zdziwiony. – Wódeczka jest zimna, ziołowa, pyszna. A winko młode, niedobre.
I wyszedł. Potem okazał się, że oczywiście miał rację. Mądrość gromadzona przez lata.

Tym razem obyło się bez takich idiotyzmów z mojej strony. Piliśmy znowu w podobnym składzie, tylko dziewczyn nie było.
- Jak ja się cieszę, że przyjechaliście do mnie we dwóch – oznajmił dziadek w pijackiej emfazie próbując całować nas po rękach.
- We trzech – poprawiłem.
Dziadek zawiesił się na chwilę, spojrzał na najmłodszego z nas, który z tajemniczych powodów, ordynarnie łamiąc obowiązującą etykietę, uprawiał abstynencję.
- A – machnął ręką lekceważąco – no tak.
Piliśmy długo. Dziadek oczywiście wiódł prym. Perorował, obgadując swojego syna dupeusza, uśmiercając mojego wujka mówiąc o nim „świętej pamięci”, mimo że ten w najlepsze spał kilka kilometrów dalej, i okazując z radość z wcielonych w życie planów matrymonialnych jednego z nas.
- Marcin, jak ja się cieszę, że ty się ożeniłeś – wypalił w pewnym momencie. – Wreszcie będziesz miał to, co każdy mężczyzna. Nędzę!
Padło jeszcze mnóstwo innych tekstów. Ale kto by to spamiętał. Wyszliśmy, kiedy skończyła się wódka, a gospodarz, przewracając dwa krzesła, subtelnie dał nam do zrozumienia, że jest zmęczony. Kocham tego człowieka.

5 komentarzy:

  1. Fidel, bardzo mi się podobało. Dziadek wydaje się bardzo interesującą postacią, ale w dniu 75 urodzin był jubilatem a nie solenizantem.
    Rodolfo

    OdpowiedzUsuń
  2. wstydź się, Rodolfo. bądź co bądź własne gniazdo kalasz. Tobie życzliwe pióro przemienia w tekstach "peony" (stopa metryczna) na "peany" (pieśń pochwalna). A teksty na blogu idą bez redakcji. Ale jutro i Ty na blogu zadebiutujesz - poczekamy, zobaczymy.
    Julio

    OdpowiedzUsuń
  3. http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=solenizant
    najczęśćiej niesłusznie poprawiany błąd w j. polskim ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro to był 75 urodziny to jubilat, bo to ważny jubileusz :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do tej imprezy w akademiku to strategicznym błędem było też picie "za dużo" :]
    Papla

    OdpowiedzUsuń