wtorek, 13 grudnia 2011

Paco Haya Rodriquez: Świąteczna Tarja

Jak powszechnie wiadomo gotyk to nie tylko styl w architekturze i innych dziedzinach sztuk plastycznych. To również muzyka i cała kultura wkoło niego.
Przyjęło się, że muza musi być smutna, niekoniecznie wolna i melancholijna. To zazwyczaj śpiewane liryki, co powoduje, że odbierane są jako poezja śpiewana przez zazwyczaj ładne wokalistki. Pomalowane na czarno, ubrane na czarno, śpiewające na czarno i sam Szatan wie co jeszcze jest u nich czarne. Czarne długie suknie, wkoło świece... w sumie popadłbym w depresję, gdybym przebywał w takim towarzystwie dłużej niż 40 minut. Tylko doom metal jest w stanie spowodować szybsze objawy depresji, ot choćby kapela Thor's Hammer. Po jednym dziesięciominutowym utworze żyły same się podcinają. Ale wracając do tych "czarnych" wokalistek. Głosy mają faktycznie potężne i potrafią przelać ból przez mikrofon wprost na ludzi słuchających tej muzy.
Obecnie gotyk zaczyna się od bycia emo... ale mam nadzieję, że emo szybko zniknie.

Od dzisiaj materializuje mi się przed oczami zupełnie inny obraz metalowej wokalistki z operowym głosem. Proszę państwa, przed wami Tarja Turunen. Mieliśmy właśnie okazję chwilę z nią pogadać. Tak przemiłej i skromnej osoby bym się nie spodziewał. Ubrana w zwiewne ciuchy, delikatnym, spokojnym i opanowanym głosem opowiadała nam o swoich przeżyciach z dzieciństwa, o ulubionym jogurcie i gitarze przy kominku. Na koniec życzyliśmy sobie wesołych świąt, a całość wywiadu skwitowała słodkim: Lov Ya
Po takich słowach ślepo się w niej zakochaliśmy, a nasze cuestionario powiększyło się o kolejną zagraniczną gwiazdę.
Wywiad opublikujemy w styczniowym numerze CATRINAS, a tymczasem zapraszamy na styczniowy koncert Tarji w warszawskiej Stodole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz