środa, 21 grudnia 2011

Fidel C. de Izquierdas: Okultyzm dla średniozaawansowanych

Na okultyzm dla średniozaawansowanych zapisałem się przez internet. Nie byłem na wprowadzającym kursie przygotowawczym, ale organizatorzy napisali, że jeśli ktoś czuje się na siłach, może przystąpić od razu do części zasadniczej. Zerknąłem na sylabus. Nie wyglądał groźnie. Uznałem, że dam radę. Nabyłem zalecaną literaturę składającą się z „Szatańskich wersetów”, legendarnej, wielotomowej historii młodocianego czarnoksiężnika oraz wydanej przez wydawnictwo Medium w serii „Alchemia zdrowia” książki Caroline Myss pt. „Anatomia zdrowia. Siedem poziomów siły i uzdrawiania”. Oczywiście nie po to, żeby uzdrawiać, ale żeby wiedzieć, przeciwko czemu będziemy walczyć. Zdobyłem też rekwizyty, choć to wymagało trochę więcej zachodu. Zestaw do spuszczania krwi z noworodków, czyli nóż i specjalnie profilowaną wanienkę, udało mi się dostać w sklepie żydowskim w Al. Jerozolimskich, koło palmy. Amulety – gwiazdę chaosu z onyksem i koło zaklęć magicznych – znalazłem w sieci.

Pierwsze zajęcia trochę mnie rozczarowały. Klęczeliśmy w Podziemiu, w sali numer 4, tworząc z naszych ciał Złowrogi Półksiężyc. Kapłan, w czarnych jak piekło szatach liturgicznych, rozpoczął od powolnej inkantacji przeplatanej odczytami z tomu pierwszego świętej księgi.
- Dominus et Domina Dursley, qui vivebant in aedibus Gestationis Ligustrorum numero quattuor signatis... – mruczał.

Potem wprowadzono psa. Psa? – pomyślałem zawiedziony wyciągając nóż. To już we współczesnych galeriach sztuki znajdzie się bardziej interesujące instalacje. W CSW zamknięto ostatnio w szklanej sferze Żyda i Araba, żeby zobaczyć co się stanie. Nic się nie stało. Jeden położył się z jednej strony, drugi z drugiej. Nawet nie zetknęli się nogami. Symboliczna nuda. Ostatecznie pogodziłem się z myślą, że wypatroszymy kundla. W końcu to dopiero pierwsze zajęcia – uznałem. Nie za dużo na raz. Ale nawet tego nie było! Pies, jak się okazało, nie był częścią kursu. Należał do któregoś z uczestników z sali obok i zaplątał się u nas przez przypadek. Zakończyliśmy zbiorową modlitwą w intencji suszy. Wszystko razem – strata pieniędzy.

1 komentarz: