niedziela, 4 grudnia 2011

Antonimo Gallus: Nic nowego. Przyjaciel wrogiem, wróg przyjacielem

Poranną sesję papierosowo-niedzielną zwieńczył strumień myśli poważniejszych niż się na to zapowiadało.

Tworzenie ma w sobie element samozniszczenia, bo...

Największym wrogiem twórcy jest lenistwo i choroba. Choroba ciała lub też umysłu. Właściwie lenistwo jest jedną z chorób umysłu. A więc zawężając – choroba.
Jednakże przyjacielem Twórcy, a właściwie procesu tworzenia, jest właśnie choroba. Nałogi, zabawa, infantylność, słowami Balzaka – Łykografia (namiętność do tłoczonej winnej jagody), które, mówiąc ogólnie, mają działanie stymulujące proces twórczy, wzniecają chęć do realizacji, lecz w dłuższym okresie gaszą entuzjazm, sprawiają, że atrament się rozcieńcza. Equilibrium jest niezwykle trudne do osiągnięcia. Iluż wielkich przegrało z własną psychiką, chorobą ciała lub też nie stworzyło finalnie nic, choć mieli ku temu predyspozycje. Zmarnowane talenty, które pod naporem życia obrały drogę przez ugorowane pole artyzmu.
Walka toczy się w twórcy. Jest jeszcze kwestia druga. Czas i pieniądz – najwięksi terroryści. Kolejne equilibrium trudniejsze niż te w ekonomii. Właściwie są utopią, powinny wypaść w punkcie granicznym. Niestety tam znajduje się asymptota. Może to chciał powiedzieć ktoś, kto ukuł stwierdzenie, że księga natury pisana jest językiem matematyki. Limens inferior i superior; błądzimy pomiędzy, wydawać by się mogło, że tylko Żart jest w stanie zadrwić z prawideł matematycznych. Może Najwyższy do tego celu go powołał...? Equilibrium na płaszczyźnie „tworzę” i „żyję” można przemodelować w następujący sposób: „pieniądz i czas” lub też „mam i jestem”. Spróbujmy to zrobić w ten sposób: „mam czas”, a po drugiej stronie „mam pieniądze”. Im więcej mam pieniędzy, tym mniej czasu i odwrotnie. Chcę tworzyć, to nie jest za darmo… Kosztem pieniędzy zyskuję czas, który jest zasobem twórczym. Ale tracę bezpieczeństwo, które daje mi pieniądz. Zabawa trwa, wąż połyka własny ogon. Równowaga, jeśli jest, to w całym ekosystemie, nieosiągalna jednak dla jednostki. Tak rozwijam myśl, którą lata temu ktoś we mnie wszczepił, co zaakceptowałem w sposób naturalny.
Balansujemy między tymi siłami. Łatwo roztrzaskać się o skały, bo o tyle, co można wątpić w diabła, nikt przy zdrowych zmysłach nie może wątpić w porażkę. Nasze świadome życie jest próbą wyprowadzenia tej kurwy w pole.

Jak to pięknie zobrazował słowem Leszek K., żyć tak, by „Eternia nie była Ziemią Ulro, by nie dać satysfakcji głupcom”, by „Parias wspiął się na Parnas”. Fin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz