Jest poniedziałek, 12 września 2011 roku. Godzina 17.28 - ja w pracy. Pierwszy dzień po urlopie. Tygodniowym, przesiedzianym w domu nad tłumaczeniem książki i katowaniem Rainbow Six na nowym laptopie (nie jestem fanem gadżetów, ale każdy nowy zmienia mnie w zaślinione zombie na jakiś miesiąc; tym razem ślinotok był ograniczany obowiązkami, choćby rzeczonym tłumaczeniem zajebiście ciekawej choć fatalnie napisanej biografii bardzo znanego skądinąd zespołu, o czym może parę słów przy innej okazji).
W związku ze splotem różnorakich okoliczności organizacyjno-służbowych cały dzień chodzi mi po głowie absolutny klasyk:
Absztyfikanci Grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy.
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Izraelitcy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę !
Którzy chlipiecie z “Naje Fraje”
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Werzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy… wileński
(Pan wie już za co, profesorze !)
I ty za młodu nie dorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta;
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item Syjontki palestyńskie,
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że “szumią jodły w Tel-Avivie”,
I wszechsłowiańscy marzyciele,
Zebrani w malowniczą trupę
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rętę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę !…
I to rzekłszy spełniam obietnicę dotyczącą dupy:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A u nas ni jednego dnia spokoju od warchlaczego rycia. Knurze igrzyska. Baby zalękniane po domach cichutko siedzo. Chłopy ledwo nosa wyściubiom, co by tylko po flaszke wyskoczyć. A świnie szalejom. Wczoraj, za brzezinką, to Maryske dopadły we cztery i okrutnie jom sponiewierały, knurze pomioty!!! A dziś Stefka od Maćlakowej tak zajadle goniły, że ledwo na plebanie umknoł!!! Knurze ryje sterraryzowały całom wioske.
OdpowiedzUsuńRenata
http://4minuten.eu/wp-content/uploads/2011/06/Barney-Stinson-20.jpg
OdpowiedzUsuńBustos