czwartek, 26 stycznia 2012

Rodolfo Bardonado: Polish wuwuzela

Kto wygra zawody?– spytał mój kolega niespełna tydzień temu na Krupówkach.
- Małysz! – odpowiedzieli chórem najebani fani i zadęli w plastikowe trąbki.
- Ale Małysz przecież nie skacze…
- Nic i tak wygra! Albo ten no… Stoch może…
Gdzieś obok przeszedł wielki Shrek, Rumcajs, Koziołek Matołek i inne przebierańce, które wyciągają hajs od turystów. Nieopodal na piszczałkach grali peruwiańscy Indianie. Krupówki.
Stoch wygrał. Kolejnego dnia mój znajomy pyta na Krupówkach:
- Jak dziś będzie?
- Będzie jeszcze lepiej niż wczoraj – odpowiadają najebani kibice. Stoch już wyżej niż na 1. miejscu raczej być nie mógł, więc należy przypuszczać, że „będzie lepiej” dotyczy melanżu, bo przecież dący w trąby debile muszą się najebywać przed, w trakcie i po zawodach.
- Nie poddamy się – mówią kibice na odchodnym dowodząc, że najebka od sportu jest ważniejsza. Później zadęli w trąby, krzycząc: „Och, och, och!! Kamil Stooooch!!" i potoczyli się w stronę Wielkiej Krokwi wychylając co jakiś czas po łyczku z dobrze zakamuflowanej flaszki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz