niedziela, 29 stycznia 2012

Catalina Jimenez: Gotye feat. Kimbra

Udało mi się przeżyć wyjazd na nartki, muszę nawet przyznać, że okazało się, iż jest to sport dla mnie. Szus szus szus, rum w Gospodzie, szus szus szus, pierogi ruskie i piwo, szus szus szus, herbata z wiśniówką. Trochę super.
Na widok słowa wiśniówka robi mi się natomiast dzisiaj nie najlepiej, a to na okoliczność wczorajszego wieczoru filmów oscarowych, na który zaprosiliśmy znajomych. Udało mi się nawet zrobić całkiem jadalny hummus (zrobiłam go w ilości starczającej dla średniego pułku wojska, więc jakby ktoś lubił hummus to zapraszam, tylko szybko, bo Bustos mi grozi, że wypierdoli). Wieczór udał się bardzo. Jedyną jego wadą było może to, że nie udało nam się obejrzeć ani pół filmu. Ale za to wypiliśmy martini, wino, piwo a niektórzy jeszcze siedemdziesięcioprocentową śliwowicę przywiezioną z gór i oglądaliśmy pana Gotye i Kimbrę uznając, zależnie od opcji seksualnej, jedno i drugie za całkiem akceptowalne. Tak, jesteśmy tacy hipsterscy i lubimy Gotye, mimo że to już jest zupełnie passe.
Troszkę nas również urzekł ten cover:



A Bustos gra dzisiaj koncert i jest taka możliwość, że umrze na scenie na kaca. Gdyby ktoś chciałby być świadkiem tego wydarzenia, zapraszam do Saturatora.

1 komentarz: