niedziela, 8 stycznia 2012

Catalina Jimenez: różowe gogle

Jakieś 2 miesiące temu, w trakcie alkoholowej posiadówy u mojego najlepszego kumpla (kumpel mieszka piętro pod Tadeuszem Konwickim, w związku z czym, nawet chlejąc w tym mieszkaniu ma się poczucie obcowania z wielką sztuką, szczególnie, że wielka sztuka głośno szura po swojej podłodze i wszystko słychać) wymyśliliśmy, że wkurwia nas ta zima już, nawet jeśli jeszcze na dobre nie zdążyła się zacząć. I że w lutym bądź w marcu ją oszukamy i wyjedziemy do Maroka. Czemu do Maroka? Bo zawsze chciałam zobaczyć Maroko, no i tam cieplej. Może nie upał, ale plus 20 stopni, przy minus 20 w Warszawie, to to jest różnica. Oczywiście postanowiliśmy, że pojedziemy we trójkę, z Bustosem. Następnego dnia, na kacu się więc pytam Bustosa co on na to. A on mówi, że super on bardzo chętnie gdzieś wyjedzie zimą. Się ucieszyłam i już chciałam samolot rezerwować, ale Bustos ciągnął wypowiedź: "Na nartki najchętniej zimą. Tak, na nartki! Odkąd z Tobą jestem nie byłem na nartach, jedziemy na narty!".
No kurwa. Czy ja mu zabraniałam, czy jak...?? Niestety, postawił na swoim. I z Maroka zrobiła się Jaworzyna Krynicka. Z lutego bądź marca - styczeń. Mojego najlepszego kumpla zastąpił natomiast inny kumpel, bo ten najlepszy sobie przypomniał, że narty mu się okropnie źle kojarzą, gdyż w dzieciństwie mama mu kazała być zawodowym tenisistą a ojciec zawodowym narciarzem. Na szczęście po kilku latach ostrego trenowania jednego i drugiego, uratowała go kontuzja nadgarstka i chłopak może się w spokoju zajmować teatrem.
A my wyjeżdżamy w sobotę, mimo że ja kompletnie nie rozumiem, jak to możliwe, że ludzie jadą w góry z tym całym sprzętem, potem spędzają całe dnie na tym mrozie i na tym śniegu, w tym zimnie i jeszcze za to płacą.... mam chociaż nadzieję, że instruktor będzie przystojny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz