poniedziałek, 23 maja 2011

Bustos Domecq: Koniec świata

Wieści o końcu świata okazały się mocno przesadzone, zatem wyścig o przetrwanie ludzkości został odwołany przez falstart. Stracone dziewictwa nie będą refundowane a roztrwonione fortuny nie znajdą swoich rekompensat - regulamin był jasny, teraz się walcie. Drugi koniec (nie mylić z drugim końcem kija) już w grudniu tego roku, prosimy nie gasić odbiorników, szkoda że państwo tego nie zobaczycie. Jeśli termin grudniowy również okaże się przedwczesny, to zostaje jeszcze nadzieja na wywróżony przez majów a zobrazowany przez Emmericha Armagedon roku 2012. Może mylić się Emmerich co do kształtu końca świata, Majowie co do daty mylić się nie mogli, bo przecież - zwłaszcza w naszej, lokalnej, polskiej kulturze - wszystko co martwe ma rację niepodważalną. I cóż, że dali się wybić prostej, hiszpańskiej grypie - każdy prorok zostać musi męczennikiem jakiejś cywilizacji.

W tęsknym oczekiwaniu na Apokalipsę: trochę poezji. Zawsze skuteczne remedium, zwłaszcza w takim wykonaniu.



Some say the world will end in fire,
Some say in ice.
From what I've tasted of desire
I hold with those who favour fire.
But if it had to perish twice,
I think I know enough of hate
To say that for destruction ice
Is also great
And would suffice.

(Robert Lee Frost, Fire and ice)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz