środa, 16 lutego 2011

Fidel Capucha de Izquierdas: Początek pięknej przeszłości

Podążając za nową modą zapoczątkowaną jakiś czas temu przez Chińczyków, którzy umieścili swoją relację z przebiegu wyprawy kosmicznej na trzy dni przed startem rakiety oraz dając upust na poły świadomej niechęci do używania czasu przyszłego, będącej najprawdopodobniej efektem studiów historycznych na Uniwersytecie Warszawskim, poniżej przekazuję Najdroższym Czytelnikom i Najpiękniejszym Czytelniczkom, którzy gdyby mogli dodawać komentarze pod tym blogiem, zapewne doradziliby mi skończenie już tego zdania, opis imprezy promującej CATRINAS zaplanowanej na 26 lutego anno Domini 2011.
Bo i jest o czym pisać. Chociaż między prawdą a fantasmagorią, niewiele pamiętam, ponieważ w portfolio moich niechlubnych zachowań jest między innymi zasypianie w momentach najmniej do tego odpowiednich. Taka drobna fizjologiczna dysfunkcja, nieumiejętność niepoddania się dyktatowi zmęczonego organizmu. Także ostatnie, co pamiętam, to jakaś wysoka blondynka, albo niska brunetka, w której nieskalanych mgłą przemyśleń oczach wyraźnie rysował się Bustos. Wpatrywała się w niego dość intensywnie, bełkocząc coś jednocześnie o jego tekście. Ewidentnie pałała żądzą mordu i potrzebą rozprucia komuś moszny. I zupełnie nie wiem, czemu bawiło to Catalinę.
Niewiele pamiętam, ale dużo słyszałem. Inna sprawa, że niektóre historie wydają się mało prawdopodobne. No bo czy Machette, po jednej ze swoich ostatnich kolejek tych specjalnie na tę okazję przygotowanych, niebieskich drinków mógł dać się rozebrać rozchichotanym i umalowanym Catrinaskom tylko po to, żeby za chwilę wybiec z 2na3 krzycząc coś o brzasku zachodzącego księżyca i ciskając przed siebie w ślepym widzie swoje buty? Albo czy Julio mógł przynieść na imprezę spętany łańcuchem toster, tłumacząc zainteresowanym, że przecież nie mógł zostawić go samego w domu i wyznając jawnie swoją nienawiść do wszelkiej maści ożywających artykułów gospodarstwa domowego? Co innego opowieści o Paco, który, gdy tylko żona na chwilę odwracała wzrok, prężył tatuaże przed przeglądającymi fragmenty drugiego wydania Catrinas studentkami i Pulgito, który z drugiej strony próbował zainteresować je zawiłościami prawa autorskiego, ale zgubiła go zbytnia kazuistyka.
Największa furorę zrobiła jednak Wielka Zielona Świnia. Ale o niej może za tydzień…


CATRINAS
sobota 26 lutego
2na3
ul.Bracka 20

1 komentarz: