wtorek, 19 kwietnia 2011

Paco Haya Rodriquez: Patriotyzm, gwóźdź i krew

Wstałem o dziwo bez kaca. Względnie wyspany, bo piąta rano nie jest moją ulubioną godziną do podnoszenia się z wyra. Pogrążony w sennosci, wyjrzałem przez okno a tam słońce! 
- Prawie jak w Acapulco! - Pomyślałem. Odpaliłem laptopa, włączyłem pocztę i tu sielanka się zakończyła. Poza dwudziestoma paroma powiadomieniami z facebooka ujrzałem tą jedną wiadomość, na którą czekałem. Skoro czekałem, to dlaczego sielanka dobiegła końca? Otóż fakt czekania był niezwykle ekscytujący, jednak ostateczna treść w ogóle mnie nie zadowoliła. Zawiodłem się. Biuro rachunkowe wysłało mi comiesięczne rozliczenie podatków za miesiąc poprzedni. I tu właśnie zaczynają się schody. Po głębszej analizie finansów marcowych stwierdziłem słuszność cyferek, które patrzyły na mnie szatańskimi oczami wprost z matrycy laptopa, oczywiście kupionego na firmę. I w tym momencie wpadła mi do zaspanej głowy refleksja... Mocno osadziła się w moich zwojach mózgowych. To było trochę tak, jakbym wbił sobie gwóźdź w głowę. Refleksja bolała, głowa i serce krwawiły i znikąd ratunku. Podatki są podobno po to, aby je płacić. Są też ulgi podatkowe, czy inne odliczenia. W przypadku mojej działalności jest identycznie, jak ze strzałem w swoje własne kolano! Nie widzę światełka w tunelu na generowanie kosztów. Mam jedynie zarobki. Kupiłem 10 laptopów, 4 drukarki, 6 telewizorów i co dalej? No właśnie. Co dalej? No dalej jest Urząd Skarbowy, który co miesiąc kłania mi się w pas i mówi:
- PŁAĆ!
A ja biedny ludzik, nie mający pojęcia o wymigiwaniu się od fiskusa, płacę. Tu warto wspomnieć o kolejnej refleksji. Ten mój piękny, choć brudny, kraj uczy mnie tylko jednego. Jak uciec od tych dziadowskich podatków?! Uczy kombinowania i oszustwa. Bo do czego to dochodzi?! Płacę miesiąc w miesiąc górę szmalu Urzędowi tylko po to, abym w rozliczeniu rocznym PIT ileś tam dowiedział się. że jeszcze za mało zapłaciłem i w tym roku muszę 500 zł dopłacić. NOŻ KURWA! Co się dzieje, do najjaśniejszego Chujogroma, się pytam? Złodziejstwo i drobnopedalstwo. Jak tu żyć? Nie chcę okradać Państwa Polskiego, ale skoro to ono wbija mi gwóźdź w głowę, to zmuszony jestem opuścić ten kraj i płacić podatki gdzie indziej albo zacząc oszukiwać. Dziękuję Szanownej Władzy za wskazanie mi kolejnego argumentu przeciwko mojemu patriotyzmowi. A więc, gdy będzie wojna, na mnie nie liczcie, bo nie mam o co walczyć. A na święta mówię Alleluja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz