piątek, 1 kwietnia 2011

Julio del Torro: Nagie dziewczęta i nostalgia

Zawsze wyobrażałem sobie okop. Trwa wojna. W moich wyobrażeniach wojna nie była sprecyzowana, ale coś w rodzaju bitwy pod Verdun. Chodzi o odległość czasu. Bardzo precyzyjny był za to żołnierz. Nie będę go opisywać. Ważne, że młodziutki i przerażony. Na tyle młody, że nie zna kobiety. Na tyle przerażony, że potrzebuje talizmanów. Jego talizmanem, wymiętym i już poblakłym, jest zdjęcie nagiej dziewczyny. Dziewczyny pięknej i anonimowej. Dziewczyna leży na sofie i uśmiecha się do żołnierza. Uśmiecha się ustami, puklami włosów, piersiami, biodrami... Wszystkim się uśmiecha. Posiadania tego zdjęcia zazdrościli mu najpierw koledzy ze szkoły, później z pułku. Dziewczyna była pierwszą nagą kobietą jaką widział w swoim życiu. Pierwszą i ostatnią. Dla niektórych kolegów również. To przecież tylko zdjęcie, ale chłopiec czuł coś więcej niż pożądanie. Czuł więź emocjonalną. Może nadał jej imię? Może pisał do niej listy z frontu, nie umieszczając na kopercie danych adresata? Za chwilę wybiegnie z okopu. Jeszcze raz na nią spogląda, a ona się uśmiecha.

Dzisiaj nagą kobietę można zobaczyć wszędzie. Chcący, czy niechcący. W reklamie, na bilboardzie, w co drugim filmie. W Catrinas. No chuj, czasy się zmieniły. Jasne, że mi to nie przeszkadza, przecież też dlatego robię tę gazetę. Tylko... Dla tego żołnierza kobieca nagość była czymś mitycznym i mistycznym. Czymś dla nas niewyobrażalnym. Czymś, czego bardzo chciałbym zaznać, chociaż wiem, że nie mam na to szansy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz