czwartek, 28 lipca 2011

Rodolfo Bardonado: Długo oczekiwany dzień wolny

Wolny dzień w środku tygodnia zdarza mi się dość regularnie, niestety zdecydowanie częściej zimą, jesienią, albo wiosną, a nie latem podczas okresu urlopowego. Zastanawiałem się jak taki dzień będzie wyglądał, jeśli w końcu się zdarzy. Zdarzył się dziś. Plany miałem okazałe - przejażdżka na rowerze, ewentualnie piwko do śniadania, a potem jeszcze ze dwa przed obiadem, by potem z rozpędu pić kolejne. Mieliśmy taki plan z Juliem jeszcze w czerwcu - nie udało się go zrealizować.
Co do rowerowej przejażdżki szanse także są minimalne, bo deszcz cały czas kręci się w pobliżu. Żałuję tym bardziej, że niedawno dostałem od znajomego profesjonalne rowerowe gatki, w których jak twierdzi moja dziewczyna wyglądam niczym Borat.
Żal spowodowany złą pogodą wcześniej czy później utopię w alkoholu - ponieważ godzina jeszcze młoda znosi się na to, że będzie to jednak wcześniej niż później. A zamiast roweru odpaliłem sobie zeszłoroczną wersję kolarskiego menadżera. Marna to namiastka, ale przynajmniej mogę jechać jak Andy Schleck (to taki topowy kolarz). Szkoda tylko, że zamiast kręcenia nogami muszę klikać myszką. Kończę, bo właśnie wymyka mi się z rąk wygrana w wyścigu Dookoła Katalonii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz