piątek, 15 lipca 2011

Julio del Torro: Nie ma cwaniaka

Ostatnio z tekstem „źle ci, kurwa?!” wytknięto mi, że jestem typowym przedstawicielem „warszafki”. Powód? Pierdolona kajzerka.
No bo kupuję sobie o 15 kajzerkę, która obok swoich koleżanek oczekuje wybranka i rychlej konsumpcji, jadę z nią w podróż poślubną autobusem linii 158 z Grochowa na Ochotę i myślę tylko o tym, że mam na nią ochotę, dojeżdżam do domu, wnoszę ją przez próg, kładę na blacie kuchennym i chcę zerżnąć, a ta kurwa jest już czerstwa. Piłuję ją nożem jak stetryczały stolarz, a ta się rozkracza, kurczy i kruszy. Gdybym wiedział, to bym od razu kupił tartą. Ale chuj, smaruję ją masłem, kładę na to jakąś padlinę, na to plaster pomidorka, bo pomidorek to selen, a selen to lepszy wzwód, no i idę z nią w orala, a ona jak z gumy, jakbym łechtał ją ustami przez prezerwatywę.
No więc mówię dziewczynie, która ze mną sypia, czy wyobraża sobie żebym ją przez gumę, i że prawdziwego pieczywa to już nie ma, a dziewczyna wyjeżdża z „warszafką”.
Konkluzja: Jeżeli nawet niesmak względem kajzerki jest dobrym powodem, to ja się nie dziwię, że reszta kraju nas nienawidzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz