niedziela, 31 lipca 2011

Catalina Jimenez: shameless

Nowy serial ostatnio oglądam. Właściwie już obejrzałam, bo ma na razie tylko jeden sezon: amerykańską wersję angielskiego Shameless. Jest naprawdę spoko. Sam pomysł zrobienia serialu o ojcu menelu i o jego szóstce dzieci, które muszą sobie same radzić, bo tatuś non stop pijany, bardzo mi się podoba. Jeszcze bardziej mi się podoba to, że nawet w US można zrobić coś prawdziwego. Frank, czyli ojciec menel, faktycznie na menela wygląda, dzieciaki są źle ubrane, nigdy nie mają kasy, a jedzą to, na co akurat jest zniżka w gazecie. Piątkę młodszych wychowuje najstarsza - Fiona. Laska lat ponad 20, która te dzieciaki traktuje jak swoje i kocha nad życie. O jej względy stara się przystojny (taką urodą trochę z Backstreet Boys, osobiście nie przepadam, ale niektórzy lubią) policjant Tony, który zaprasza na bale charytatywne i na obiady do mamusi. Tony miałby może nawet jakieś szanse u Fiony, gdyby nie Steve. Steve jest mega przystojnym, z początku trochę nieśmiałym facetem ("widuję cię w tym klubie od 2 miesięcy i ciągle boję się do ciebie podejść"), który radzi sobie w każdej sytuacji. Nie boi się dać w ryj 3 razy od siebie większemu ochroniarzowi w obronie honoru Fiony. Jeździ najnowszym lexusem, na zmianę z najnowszym porsche, tudzież audi. Okazuje się, że jest całkowitym przeciwieństwem dobrze ułożonego Tonego - spóźnia się, jest nieprzewidywalny, nic nie wiadomo o jego rodzinie, długo nie wiadomo, skąd ma tyle kasy, dopiero w pewnym momencie okazuje się, że swoje luksusowe auta - kradnie. I co? I to jego kocha Fiona. I to z nim uciekłaby na Kostarykę, gdyby nie jej rodzeństwo, które kocha jak własne dzieci. Dlaczego tak? Bo kobiety kochają drani! Panie Sienkiewicz, żadna normalna kobieta nie kochałaby Skrzetuskiego, z którym można z nudów umrzeć, mając pod ręką Bochuna. Żadna, panie Sienkiewicz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz