wtorek, 17 kwietnia 2012

Paco Haya Rodriquez: Na polanie w pewnym Imperium

Obudziliście się – o dziwo – na tej samej polanie, na której kładliście się spać. Słońce leniwie ogrzewa źdźbła mokrej od rosy trawy. Wstaje poranek. W żyłach nadal płynie wam wczorajszy, a może dzisiejszy alkohol. Widać impreza była niczego sobie. Rozglądacie się wokoło. Poza tym, że wzrok trochę zawodzi, myląc górę z dołem i prawo z lewo, to okolica wygląda mniej więcej tak samo jak ostatnio. Niby wszystko ok, ale... (tu MG wykonuje test na INT z modyfikatorem – 15... kości ociężale toczą się po posadzce. Udało się!) ... Niby wszystko ok, ale... spostrzegacie, że nie ma wśród was krasnoluda – Tunbaha Mściwego!
W waszych mętnych mózgach dochodzi do kilku procesów chemicznych, które powinny wywołać z otchłani czaszki jakieś wspomnienia, lecz myślenie sprawia wam okropny ból.
Co robicie?
- Staram się nie myśleć, bo to wywołuje okropny ból głowy. Siadam i rozglądam się za leczniczą resztką pobiesiadnych procentów – odparł Gorthard, wojownik rasy ludzkiej.
- Kładę się na trawę i leżę, myśląc (choć boli mnie głowa) że to sen, i że zaraz się obudzę – oznajmił Darghart. Darghart przypominał ropuchę zmieszaną z rekinem i niedźwiedziedziem polarnym. Niby to zwykły człowiek, ale dziwnej urody.
Gorthard, znajdujesz dwie flaszki, wypełnione resztkami przezroczystego płynu
- Wącham – odparł
Gdy zapach dociera do twych nozdży wydaje się być lekarstwem na całe zło tego świata. A w tym przypadku złem jest twój kac. Jednak gdy mózg przetworzył dane, zemdliło cię przepotężnie i puściłeś eleganckiego, soczystego, z resztkami wczorajszej kolacji pawia! Był tak obfity, że jego część osiadła na plecach leżącego Dargharta.
- Czy mogłbyś rzygać gdzie indziej? - spytał Darghart
W tym momencie dostrzegł kątem oka część bełta na swych plecach...

Resztę możecie sobie wyobrazić i dopowiedzieć. Tak bowiem spędzaliśmy wolny czas z ziomami w liceum. Nie, nie... nie rzygając sobie na plecy, lecz grając w Warhammera, tego prawdziwego, fabularnego. Świece, kostki, karty postaci i wielogodzinne sesje, podczas których przeżyliśmy niesamowite przygody, wypiliśmy ocean browarów, spaliliśmy wagon towarowy papierosów. Teraz zdrowie już nie te, wyobraźnia płata figle, ale warto było.

Właśnie zbieramy ekipę, aby znów odlecieć w inny świat, tak na chwilę żeby oderwać się od rzeczywistości. Mam nadzieję, że się uda. A tym czasem dzięki Mioll, Domel, Eryka, Saulot i reszta których imon nie pamiętam!
Gramy?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz