środa, 18 kwietnia 2012

Fidel C. de Izquierdas: Efekt pośladków

Ludzie nie lubią osób doskonałych. A dokładniej lubią, ale nie tak bardzo, jak osoby niedoskonałe. Ludzie – po raz kolejny potwierdzając tezę, że nie mogą być wynikiem inteligentnego projektu, a co najwyżej pijackiej zabawy Kosmicznej Kapibary i hołdując swojemu upodobaniu do absurdu – najbardziej lubią osoby prawie doskonałe.

Świadczy o tym zjawisko nazwane w psychologii „efektem upadku na pośladki”, czyli po angielsku „pratfall effect”. Swoją drogą, wracając na chwilę do rozmyślań nad językiem jako odzwierciedleniem potrzeb narodowych (zob. tekst z marca pt. „Plugawy naród”), jakim trzeba być narodem, żeby wytworzyć zapotrzebowanie na słowo oznaczające upadek na pośladki? I kto zajmuje się wymyślaniem nazw dla tych wszystkich zjawisk w psychologii?

Pratfall effect to coś, co w gruncie rzeczy jest dobrze znane wszystkim facetom. I nie mówię o dosłownym znaczeniu tego zwrotu. Jest to bowiem tendencja do żywienia większego afektu do osób, które będąc niemal doskonałe odznaczają się jednak jakąś drobną – koniecznie drobną – wadą. Na przykład znany autorytet będzie powszechnie odebrany jako bardziej życzliwy, jeśli w trakcie rozmowy na żywo w telewizji przez przypadek obleje się kawą, niż jeśli robiąc wszystko bezbłędnie prezentować się będzie jako Pieprzony Pan Ideał. W przypadku osób przeciętnych jest dokładnie odwrotnie. Jeśli gość gada od rzeczy i do tego wygląda jakby wzorce mody czerpał z wydziału historycznego lub Politechniki, to lepiej, żeby żadną kawą się nie oblewał. Bo tylko potwierdzi, że jest cieciem.

Dokładnie tak samo działa to w przypadku kobiecej urody. Dlatego twierdzę, że dla facetów to nic nowego. Kobieta doskonała jest – co każdy wie – niedoskonała. Potrzebna jest jej jakaś niewielka skaza (pieprzyk, diastema, trzecia pierś wyrastająca z pleców), która nada jej sympatyczny rys i sprawi, że będzie postrzegana jako osoba żywa, a nie ożywiona – jak plastikowa lalka. I znowu – to działa w przypadku kobiet pięknych. W przypadku takich sobie – nie.

Pielęgnujcie swoje drobne niedoskonałości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz