środa, 6 czerwca 2012

Fidel C. de Izquierdas: Wieszać każdy może

Sąsiad łypał na mnie swoim wybałuszonym ze zdziwienia okiem.
- Co pan robi? – spytał.
- Hamak montuję – odparłem opuszczając wiertarkę.
Przez chwilę mierzył mnie srogim, jednookim spojrzeniem.
- A nie może pan u siebie? – wypluł w końcu.
Wzruszyłem ramionami.
- Skąd miałem wiedzieć, że to się tak skończy – mruknąłem.
- Nie patrzył pan, ile tego wiertła weszło?
- Patrzyłem – odparłem lekko zawstydzony. – Weszło gdzieś z połowę.
Pokręcił okiem w poszukiwaniu omawianego obiektu, ale położyłem wiertarkę na podłodze, tak żeby była poza zasięgiem jego wzroku. Wyrastała z niej niemal sześćdziesięciocentymetrowa, stalowa szpica, która weszła wcale nie do połowy, tylko do samego końca.
- I co teraz? – poddał się w końcu.
- Nic, włożę kołek i wkręcę hak – rżnąłem głupa.
- Co z dziurą, się pytam – warknął.
Rozłożyłem winne całemu zamieszaniu ręce w geście oznaczającym jakąś idiotyczną mieszankę przeprosin, technicznej ignorancji i indyferencji odnośnie jego planów życiowych.
- Nie wiem – burknąłem. – Może niech pan też powiesi sobie hamak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz